"Bruksela niepokoi się o polskie wybory"
W środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata nt. rzekomych zagrożeń dla demokracji w Polsce. Jak relacjonuje DW, minister ds. stosunków europejskich Jessika Roswall w imieniu szwedzkiej prezydencji w Radzie UE podkreślała, że wojna Rosji przeciw Ukrainie, "wyraźnie pokazuje, że musimy bronić zasad demokracji jako wyraźnej alternatywy dla autorytarnych państw, które naruszają prawo międzynarodowe i prawa człowieka". Didier Reynders, komisarz UE ds. praworządności, pozytywnie odniósł się do wspólnego apelu pięciu głównych frakcji Parlamentu Europejskiego o pełnowymiarową misję obserwacyjną OBWE na najbliższe polskie wybory parlamentarne.
– Chciałbym również zauważyć, że Komisja Wenecka uważa, że obserwacja wyborów jest niezwykle ważna, bo pozwala nam stwierdzić, czy proces wyborczy odbył się zgodnie z prawem. A musi być stwierdzone, kiedy ta misja obserwacyjna się odbędzie. Należy mieć nadzieję, że będzie miała jak najszerszą formę, obejmując zarówno przedstawicieli krajowych, jak i międzynarodowych – powiedział unijny komisarz.
Dyskusja wokół komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów
Didier Reynders przypomniał, że Komisja Europejska we wszczętym przed tygodniem postępowaniu przeciwnaruszeniowym w sprawie "lex Tusk" zwróciła się do władz Polski o odpowiedź na "wezwanie do usunięcia uchybienia" w ciągu 21 dni. – Komisja do spraw wpływów rosyjskich powinna się nazywać komisją rosyjskich inspiracji, bo zmierza do prób usunięcia przeciwników politycznych. Dokładnie to robi Putin w Rosji – powiedział holenderski europoseł Jeroen Lenaers w imieniu centroprawicowej frakcji Europejskiej Partii Ludowej.
Głos zabrał też europoseł Marek Belka. W imieniu klubu centrolewicy nazwał komisję "sądem kapturowym rodem ze stalinizmu".